Dyskusja – Terminologia kulturowa

Terminologię „kulturową” i terminologię „przyrodniczo-inżynieryjną” (wyróżniki robocze) postrzegam jako subkategorie tej samej dyscypliny (terminologii), której przedstawiciele zajmują się ludźmi ze względu na właściwości kognitywno-komunikatywne. Terminologia „kulturowa” różni się od terminologii „przyrodniczo-inżynieryjnej” tym, że właściwości badanych przez te dyscypliny ludzi różnią się, tzn. reprezentanci dziedzin motywowanych osiągnięciami nauk kulturowych (zaliczam do nich nauki humanistyczne, społeczne oraz dogmatyczne) i dziedzin napędzanych postępem nauk przyrodniczych oraz inżynieryjnych (technicznych) mają inne sposoby konceptualizacji.

Konkretna różnica metodologiczna między procedurami poświęconymi dziedzinom  pracy motywowanej naukami empirycznymi oraz procedurami, które dedykowane są polom działalności profesjonalnej bazującej na rozwoju w naukach nie-empirycznych leży w interpretacji pojęcia ’aktualności’ materiału badawczego, związanej z różnymi ’cyklami życiowymi’ jednostek konceptualnych wyrażanych w tekstach (np. pojęcie aktualności terminu w etyce vs. pojęcie aktualności terminu w nanotechnologii). Różnica ta wynika w dużej mierze z dialektycznego charakteru dziedzin takich jak etyka, i z konkretności oraz weryfikowalności tez wysuwanych w naukach przyrodniczych i inżynieryjnych.  

Proponuję ukonstytuowanie nowej dziedziny badań w naukach terminologicznych, to jest terminologii kulturowej, postulując wspieranie jej przez dyscypliny badające ten sam obszar rzeczywistości (kulturę człowieka), jednak z odmiennych perspektyw (kulturologia, socjologia, analiza literatury), przyjmując dalsze wspieranie terminologii kulturowej przez dziedziny tradycyjnie wspierające nauki terminologiczne (czyli epistemologię, informację naukową, translatorykę). Dziedziny wspomagające mają stanowić dla obecnego programu badawczego terminologii kulturowej rodzaj pasa ochronnego.
Piotr Nagórka

Zgadzam się ze stanowiskiem Referującego podkreślającym rolę służebną terminologii względem wszystkich dziedzin działalności poznawczo-komunikacyjnej człowieka. Proponowana nowa perspektywa badań pozostająca w nurcie antropocentrycznym jest przez Autora gruntownie przemyślana – przekonuje mnie postulowana potrzeba zastosowania innej optyki badania obiektu terminologii w zależności od dziedziny, której terminologia służy. Idąc tokiem wywodu, tenże obiekt badań pozostaje taki sam zarówno dla terminologii ‘przyrodniczo-inżynieryjnej’, jak i ‘kulturowej’ (człowiek – system konceptualny – tekst). Zastanawia mnie w tym kontekście to, czym w takim razie jest ‘termin’, jak go rozumie Autor. Z analizy materiału badawczego wyekscerpowanego na potrzeby kolokwium wynikałoby, że terminem będzie zarówno „odwaga”, jak i „kochać”. Czy więc na poziomie eksponentu terminy będą zbiorem leksyki, wpisującej się w dane pole semantyczne (tu: wartości moralne). A jak rozumieć termin w korpusie powiększonym np. o dokumentację fotograficzną, czy szerzej obraz? Jestem zdania, że sposób identyfikowania terminu przez badacza w gromadzonym korpusie będzie bezpośrednio odzwierciedlał sposób konceptualizacji dokonywany przez wspomniany obiekt badań, tj. człowieka – reprezentanta danej dziedziny.
Marta Małachowicz

Ani ‘odwaga’ ani ‘kochać’ nie są jeszcze moim zdaniem terminami. Fakt, że wyrażenia te spełniają kryteria wyrażeń poszukiwanych nie uprawnia  do traktowania ich od razu w kategoriach terminów (tj. wyrażeń względnie stabilnych, usankcjonowanych faktem bardzo ściśle określonej relacyjności względem pozostałych jednostek systemu, który stanowi zaakceptowaną przez ekspertów całość). Inaczej mówiąc, wyrażenia zidentyfikowane jako spełniające wstępne kryteria wyszukiwawcze wymagają sprawdzenia, co w przypadku agatologii ze względu na skalę przedsięwzięcia badawczego potrwa jeszcze ok. 20 lat. Na chwilę obecną wyrażeniom tym przyznałbym status kandydatur terminologicznych, które mogą, lecz nie muszą znaleźć się ostatecznie w systemie terminologicznym etyki wartości.
Piotr Nagórka

W nawiązaniu do komentarza Koleżanki i udzielonej odpowiedzi Referującego chciałabym postawić pytanie o metodę identyfikacji pola konceptualnego wartości oraz o sposób badania analogii tych wartości. Zastanawia mnie również w tym kontekście zastosowanie perspektywy diachroniczno-synchronicznej, tj. czy analiza struktury konceptualnej i analogii poszczególnych konceptów (zidentyfikowanych w określonej kulturze) będzie dotyczyła tych samych odcinków czasowych. Jeśli tak, to jaka rolę odegra badanie diachroniczne: czy zmiany struktury konceptualnej poszczególnych konceptów będą analizowane również kontrastywnie?
Magdalena Szulc-Brzozowska

W kontekście sankcjonowania wyrażeń (specjalistycznych) jako terminów pragnę nawiązać do wątpliwości wyrażonych powyżej przez jedną z dyskutujących koleżanek a dotyczących rozumienia wyrażenia ‚termin’. Implikaturę (konwersacyjną), jaka zarysowała się podczas ostatniego spotkania, jakoby takim wyrażeniom, jak np. ‚odwag’, ‚kochać’, będącym przedmiotem „terminologii kulturowej”, miałby przysługiwać status terminu, uznaję za nieadekwatną. Z pisemnej addycji Referującego wynika, że tego rozumienia rzeczy bynajmniej nie zamierzał implikować. Zgadzam się zasadniczo z jego stanowiskiem, z którego wynika, że wstępna kwalifikacja wyrażenia (specjalistycznego) nie implikuje jego rozumienia/definiowania jako terminu. Do tego potrzebne są dodatkowe sankcje. Podkreślam jednakowoż, iż sankcja terminologiczna może dotyczyć jedynie eksponentów zawodowej pracy poznawczej branych pod uwagę (zbiorowych) podmiotów, nie zaś leksemów aktywowanych w specjalistycznej funkcji. Te mogą być poddane ewaluacji jedynie przez podmiot, który je w takich funkcji aktywował – nie mogą być one z oczywistych względów poddane jakiejkolwiek zewnętrznej sankcji. Terminy nie są bowiem w mojej opinii elementami/konstytuentami sfery mentalnej podmiotu. W pracy terminologicznej winien być zatem zachowany następujący porządek ontologiczny: leksem → leksem aktywowany w funkcji specjalistycznej → wyrażenie → wyrażenie artykułowane w funkcji specjalistycznej → [sankcja] → termin.
Grzegorz Pawłowski

całość dyskusji

Dyskusja – Metafizyka myślenia

Stwierdzam, że kryterium uporządkowania zarówno w planie koncepcyjnym jak i metodologicznym nie stanowi instrumentu dostatecznej dystynkcji pomiędzy myśleniem ‚pospolitym’ a domniemanym myśleniem ‚specjalistycznym’, a tezę w brzmieniu:
O myśleniu specjalistycznym stanowią cechy, zespół cech dotyczących modusu myślenia uznaję za obaloną.
Grzegorz Pawłowski

Myślę, że modus współkonstytuuje myślenie specjalisty jako jego pewna immanentna właściwość powiązana z tym, jak on rozumie dany leksem specjalistyczny/leksemy specjalistyczne; na jego kształt ma także istotny wpływ funkcjonowanie w dyskursie specjalistów tej samej dziedziny. Rozumiem go zatem dość szeroko, tj. przede wszystkim z jednej strony jako zespół cech wspólnych, obecnych myśleniu ogółu specjalistów (powszechnych/klasycznych relacji logicznych) oraz dodatkowo zespół cech typowych dla przedstawicieli określonej dziedziny. Specjaliści określonej dziedziny uczestniczą we współtworzeniu schematów myślenia (w niem. lit. przedmiotu jest mowa m.in o „Denkelemente” czy „Denkstrukturen jeweiliger Fachdisziplin”, choć są to pojęcia „nieostre” – niedostatecznie koncepcyjnie ufundowane).
Paweł Szerszeń

Co do kryterium modusu myślenia – tak jak ja rozumiem słowo ‘modus’ –, występującego w analizie terminologicznej w drugiej kolejności, ustaliłem, że pole semantyczne enologii, osiągające zakres (rozmiar) przyjęty dla leksykonów (od ok. 300-400 do ok. 1500-2000 tys. pojęć) jest spajane przy pomocy takich relacji jak: „część-całość”, „rodzaj-gatunek”, „uprzedniość-następstwo”, „przyczyna-skutek”, „towarzyszenie”, „współwystępowanie”, „alternatywa”, oraz „synonimia”. Wystarczy spojrzeć na ścisły tezaurus enologii (…) rozumiany jako ‘lustro’ mowy typowej dla dziedziny dedykowanej, i na zwykły tezaurus języka angielskiego (…), widziany jako ‘lustro’ mowy pospolitej, by zauważyć różnicę strukturalną między myśleniem zawodowym i myśleniem potocznym. W tezaurusie języka angielskiego mamy wzory takich relacji jak: synonimia, antonimia oraz wyrazy bliskoznaczne, które synonimami w sensie ścisłym nie są – są (natomiast) skojarzeniami, których charakter nie jest precyzowany. Widać, że strukturalna precyzja może świadczyć o specjalizacji, a strukturalne rozmywanie znaczeń, zatrzymanie się na poziomie bardzo ogólnikowym, z natury wieloznacznym, świadczącym o kreatywności i wielokierunkowości myślenia, ‘czytania’ znaczeń, może stanowić świadectwo myślenia potocznego. Znajduje to odbicie w systemie konceptualnym w przestrzeni wertykalnej (hierarchia znaczeń). (…) W każdym razie, wobec badań z 2011 roku, wydaje się, że można przyjąć, że modus (rozumiany przeze mnie jako schemat myślowy danej dziedziny) jest inny dla myślenia zawodowego (artystycznego, naukowego, technicznego, produkcyjnego), a inny dla myślenia pospolitego, choć na pewno zaawansowanie na linii myślenie specjalistyczne – myślenie pospolite jest wielkością stopniowalną.
Piotr Nagórka

Jestem  skłonny potwierdzić tezę w brzemieniu: Cechę konstytuującą desygnaty wyrażenia ‚myślenie specjalistyczne’ stanowi instrument mentalny, tj. specjalistyczny leksem. Czynię to jednak z pewnym dystansem, ponieważ leksem specjalistyczny stanowi w mojej opinii jedyny indykator, który taki rodzaj myślenia może wyróżniać.
Grzegorz Pawłowski

Zgadzam się ze stwierdzeniem, że leksem można potraktować jako pewien instrument mentalny. Aktywuje on jakiś koncept w oparciu m. in. o wiedzę podmiotu, czyli koncept można byłoby uznać za  'wynik’ myślenia jako procesu neurobiologicznego. Pomiędzy tzw. leksem specjalistycznym a „myśleniem specjalistycznym” nie musi wcale zachodzić relacja kauzatywna, gdyż przywołany koncept zależny jest od kontekstu, wiedzy podmiotu itd., a nie od samego leksemu. Jeśli przyjmiemy, że myślenie to neurobiologiczny proces,  którego wynikiem są akty lektalne, to nie wprowadzałabym rozróżnienia pomiędzy myśleniem specjalistycznym a niespecjalistycznym, chyba że umownie, tj. patrząc na rodzaj aktu lektalnego/sam przywołany koncept,  który może jako np.  'uszczegółowiony’ mieć charakter specjalistyczny. Skłaniam się ku kontrowersyjnej tezie, że leksem specjalistyczny nie musi stanowić desygnatu 'myślenia specjalistycznego’, może jednakowoż przy pewnych założeniach/definicji myślenia specjalistycznego, tj. wówczas, gdy postawimy znak równości pomiędzy myśleniem jako procesem neurobiologicznym a jego produktem/wynikiem w postaci przywołania określonego konceptu. Leksem specjalistyczny nie gwarantuje, że przywołany koncept będzie rozumiany  specjalistycznie, gdyż to nie leksem jest gwarantem myślenia specjalistycznego; myślenie specjalistyczne zależne jest przede wszystkim od podmiotu (jego wiedzy, „mentalnej kompetencji” itp. ) i kontekstu (który może implikować inny koncept niż specjalistyczny.
Magdalena Szulc

Kwestia tego, jaki obszar mózgu zostanie zaktywizowany, zależy od tego, czy widzimy, słyszymy lub realizujemy w mowie leksem. A to determinuje myślenie zapośredniczone przez warstwę leksykalną (widzianą, słyszaną lub mówioną), ale również wyobrażeniową, jako że widziany, słyszany, realizowany w mowie leksem aktywuje określony koncept. Pytanie, na które nie jestem w stanie odpowiedzieć, brzmi natomiast: czy istnieją różnice w aktywowanych obszarach mózgu, kiedy podmiot widzi, słyszy, realizuje w mowie leksem i traktuje go jako specjalistyczny? Na ten moment jestem skłonna do rozumienia leksemu z jednej strony, za Referującym, jako instrumentu mentalnego. Z drugiej zaś jako bodźca zewnętrznego (zrealizowanego w formie graficznej lub dźwiękowej) wyzwalającego różne modalności myślenia, w zależności od już w tej dyskusji wspomnianego zakresu.
Joanna Pędzisz

całość dyskusji