W kontekście nauki prawa analogia bywa określana mianem fundamentalnej formy myślenia człowieka. Taką tezę przyjęto w filozofii znacznie wcześniej. Wskazać tu wypada na teorię partycypacji Platona i na stanowiącą jej przeciwieństwo teorię przyczynowości Arystotelesa. Za syntezę tych przeciwnych punktów widzenia uważa się teorię analogii Tomasza z Akwinu. Wedle tej teorii analogiczna struktura rzeczywistości stanowi ontyczną i poznawczą podstawę partycypacji. Zastosowana przeze mnie metoda ujęcia dyskursu dziewiętnastowiecznych prawników niemieckich na temat pojęcia i istoty tzw. osób prawnych wiąże się z wymienionymi zagadnieniami filozoficznymi. Odnotować należy, że pierwszą myślą badacza było w przypadku analizowanych przeze niego tekstów skoncentrowanie się na ustaleniu różnic manifestujących się w poglądach na temat pojęcia i istoty osób prawnych w tekstach wybranych dziewiętnastowiecznych prawników niemieckich. W wyniku analizy, lektur uzupełniających i dyskusji spostrzegłem, że filozoficznej argumentacji interpretacyjnej dla zgromadzonych przeze mnie w trakcie badań wyników, może dostarczyć teoria analogii i partycypacji. Znajduje ona uzasadnienie w perspektywie omawianych przeze mnie związków dociekań autorów, których istotę można sprowadzić do problemu uzasadniania (ta perfektywna forma rzeczownika, a nie jego forma imperfektywna jest w moim przekonaniu właściwsza) w epistemologii: certyzmu, fallibilizmu i gradualizmu. Dostrzegam zasadnicze związki pomiędzy sformułowaną w filozofii przez Platona teorią partycypacji, koncepcją przyczynowości Arystotelesa i ich syntetyzującym ujęciem przez Tomasza z Akwinu a wprowadzoną przez Peirce’a dystynkcją type i token. Można powiedzieć, że akcentowana przez Wolfganga Gasta fundamentalna rola analogii w myśleniu człowieka uzasadniana jest przez filozofię. Nie ma więc powodu, aby przemilczać jej znaczenie w rozważaniach na temat znaczenia znaku językowego. Uważam, że jej ślady znaleźć można również w kognitywnej teorii przestrzeni mentalnych i teorii integracji pojęciowej.
Kiedy analizujemy pierwsze spostrzeżenia prawników dotyczące tzw. osób zbiorowych, czy osób prawniczych, to zauważamy pewną prawidłowość, która przywodzi na myśl analogiczność formułowania wniosków o nowej, wynikającej z rozwoju życia społecznego i gospodarczego formie jednostki, drugiego oprócz osoby fizycznej podmiotu prawa. Tę prawidłowość można ogólnie rzecz biorąc sprowadzić do stwierdzenia, że poznajemy rzeczy fizyczne jedynie za pośrednictwem skutków, wywieranych przez nie na nasze receptory zmysłowe. Kiedy jednak w zdroworozsądkowy sposób mówimy o rzeczach fizycznych (Common-sense-Rede), nie korzystamy z wyjaśnień przeprowadzanych w bardziej zmysłowych terminach. Urzeczywistnienie zaczyna się na wyciągnięcie ręki. Można zatem powiedzieć, że punktami kondensacji w podstawowym schemacie pojęciowym są postrzegane rzeczy, a nie same postrzeżenia.
Zgodnie ze stanowiskiem zaproponowanym przez Willarda van Ormana Quine’a mówienie o subiektywnych jakościach zmysłowych stanowi przeważnie idiom wtórny. Polega to na tym, że kiedy próbujemy opisać poszczególne jakości zmysłowe, odwołujemy się zwykle do publicznych rzeczy – opisujemy kolor jako barwę pomarańczy lub heliotropu, a zapach jako woń zgniłych jaj. Dostrzegamy najwyraźniej własny nos, kiedy stoimy w połowie optymalnej odległości ogniskowej od zwierciadła; analogicznie, najlepiej identyfikujemy swe dane zmysłowe, kiedy odzwierciedlamy je w zewnętrznych przedmiotach.
Takie ujęcie wywołuje krytyczne głosy wśród samych prawników, którzy wyrażają opinię, że owe wielorakie wyobrażenia nie mają praktycznej wartości poznawczej. Niechętnie skłaniają się oni ku stanowisku, że człowiek nie poznaje rzeczy za pomocą jednego tylko intelektualnego wejrzenia, że potrzebujemy do poznania rzeczy szeregu nawrotów poznawczych, dzięki którym powstają całe szeregi pojęć o jakiejś rzeczy. Przykładem krytyki tej wielości postrzegania świata prawa jest pogląd, jaki wyraził Stefan Grzybowski. Grzybowski zdaje się nie rozróżniać dwóch porządków wartości w ocenie faktów prawnych, tak jak czynił to niemiecki prawnik Ernsta Zitelmann (Begriff und Wesen der sogenannten juristischen Personen, 1873). Wychodząc z założenia, że konstrukcja osoby prawnej zjawiła się o wiele później niż wypróbowana już i rozwinięta koncepcja osoby fizycznej, nie dziwi się podejmowaniu licznych prób opierania modelu osoby prawnej na starym modelu osoby fizycznej. Grzybowski dostrzega zatem mechanizm analogii przy konstruowaniu modelu osoby prawnej, który polegał na odwoływaniu się do znanego modelu osoby fizycznej. Formułuje on opinię, że próby te, jak również przeciwstawienie się im, doprowadziły do powstawania wielu w wysokim stopniu zróżnicowanych teoretycznych konstrukcji osoby prawnej. Uważa on jednak, że skoro przymiot osobowości jest normatywną cechą określonych przez obowiązujące przepisy prawa kategorii jednostek organizacyjnych, opowiadanie się za którąkolwiek z tych konstrukcji nie ma, z jurydycznego punktu widzenia, żadnego znaczenia praktycznego. Wszelkie bowiem zagadnienia, jakie mogłyby się zjawiać na gruncie porządku prawnego, są rozstrzygnięte zdaniem Grzybowskiego przepisami obowiązującego prawa, jakkolwiek w toku wykładni tych przepisów mogą zjawiać się poważne trudności. Jest to pogląd dyskusyjny.
W moim wystąpieniu zaproponowałem przyjęcie następujących tez roboczych:
- Język jest jedynie powierzchowną manifestacją ukrytych, wysoce złożonych konstrukcji kognitywnych. Te wysoce złożone konstrukcje kognitywne stanowią aspekty konstruowania sensu.
- Wyrażenia językowe w tym ujęciu posiadają nie tyle stałe znaczenie, ile pewien potencjał znaczenia (meaning potential), który w ramach danego dyskursu i w określonym kontekście aktualizuje się w postaci konkretnego sensu.
Rafał Szubert
W odniesieniu do pierwszej tezy roboczej stoję na stanowisku, że Autor posłużył się przy jej formułowaniu zbyt daleko idącym uproszczeniem. Jestem zdania, że to teksty jako wytwory językowe są wspomnianą przez Referującego „powierzchowną manifestacją języka”, nie zaś sam język, do którego bezpośredniego dostępu nie mamy.
Co do tezy drugiej podzielam zdanie jej Autora. Na potwierdzenie słuszności tezy przytoczył bym choćby możliwość tłumaczenia tych samych wyrażeń w różny sposób (z uwzględnieniem z jednej strony konieczności uwzględnienia wagi informacji inwariantnej, z drugiej zaś możliwości odniesienia/dopasowania przekazu do danego kontekstu kulturowego).
Powracając do wywodu Autora odnoszącego się do dwóch poziomów wyobrażenia o rzeczywistości myślę, że jest ono co do zasady trafne, ale wymaga dalszego doprecyzowania (nie do końca ostre wydaje mi się być rozróżnienie pomiędzy wyobrażeniem płytkim i głębokim, zob. tab. 4 tekstu wystąpienia).
Sama zaś analogia myślenia jako temat badawczy wydaje się być zagadnieniem bardzo ekscytującym, czego Referujący dowiódł, popierając wysuwane tezy obrazowymi przykładami. Odgrywa ona istotna rolę zarówno w komunikacji na co dzień, jak i tej odbywającej się w kontekstach specjalistycznych, ma m.in. także szczególne znaczenie dla (glotto-)dydaktyki. Bez odnoszenia się do otaczających nas rzeczywistych obiektów (samego człowieka, czynności, których jest sprawcą, jego doznań i obserwacji, otaczających nas obiektów itp.) nie sposób nie tylko formułować (zwykle dość kompleksowych) sądów w dyskursie specjalistycznym, por. np. rozpowszechnione użycie metafor w komunikatach specjalistycznych na przykładzie tzw. języka ekonomii, ale także tych (z zasady prostszych) adresowanych do adeptów (niespecjalistów), wykorzystywanych w każdym procesie nauczania.
Paweł Szerszeń
Referujący słusznie zauważył, że podmioty są w stanie dostrzegać analogie. Zaiste podmioty nie tylko postrzegają, lecz wnioskują na sposób analogiczny. Dzieje się tak, ponieważ byt jako byt jest inteligibilny – daje się poznać – i jawi się im jako byt analogiczny. Nie mogło by bowiem dojść do analogicznego wnioskowania, gdyby byt jako taki i relacje zachodzące pomiędzy tymi bytami nie były analogiczne. Nie może w związku z tym zaistnieć analogia we wnioskowaniu, jeżeli tej analogii nie będzie wcześniej w konstrukcji samych realnych jednostkowych bytów.
Odnosząc się wprost do cytowanych i, jak sądzę, podzielanych przez Referującego „dwóch jakości wyobrażenia o rzeczywistości” (pkt. 3, str. 5 tekstu wystąpienia), pytam, czy wobec powyższego (teoria partycypacji lubelskiej szkoły metafizyki realistycznej) nie należałoby orzekać (także) o poznaniu naukowym jako poznaniu analogicznym, tj. takim poznaniu, którego podstawą jest analogiczność bytu jako bytu oraz analogiczność relacji między nimi zachodzących? Sądzę bowiem, że wiązanie analogii/analogiczności wyłącznie z „płytkim wyobrażeniem” jest dalece niepełne.
Grzegorz Pawłowski
całość dyskusji